W oczekiwaniu na nowy egzemplarz "Anny-mody na szycie", który ma się ukazać 29-go sierpnia uzupełniłam garderobę o cztery bluzki z poprzedniego numeru. Zauroczyła mnie śliczna, delikatna bluzeczka na zdjęciu wewnatrz numeru a dokładnie ta:
Pamiętając poprzednie doświadczenie z tymi wykrojami, czyli mając świadomość, że są za duże, postanowiłam pierwszy egzemplarz przetestować na tkaninie z SH, której w razie czego nie będzie mi szkoda wyrzucić i tak powstała brązowa bawełniana bluzeczka w jabłuszka. Wersja z wylamowaną szyją i pachami.
Moje przypuszczenia sie sprawdziły... wykrój był o wiele za duży, musiałam sporo zwęzić i nanieść kilka innych poprawek... dołożyłam dołu z jakieś 7cm, bo bluzka kończy się na wys. pępka i wygląda kuso, przynajmniej dla mnie, dodałam 1,5cm na wys ramion od strony szyi a odebrałam je od strony zewnętrznej, bo jakoś dziwnie spadała mi z ramion, musiałam też przesunać linię zapięcia z przodu. Oczywiście sa to moje indywidualne poprawki, dopasowane do figury, co nie znaczy, że wykrój jest ogólnie źle skonstruowany.Bluzka jest wersją domową - do garów ;)
Po naniesionych poprawkach na szablonach jeszcze raz wzięłam materiał testowy. Żółta bawełna w czarne wzorki, także kupiona w SH.
Tu już było ciut lepiej, może nawet trochę zbyt ciasno... i znów wersja lamowana, gdyż swierdziłam, że dekolt jest jednak za głęboki, żeby jeszcze zabierać materiał na odszycie szyi, więc w następnych dodałam jeszcze 1,5cm do wys. dekoltu...
Po poprawkach stwierdziłam, że mogę już kroić z właściwego, przeznaczonego na ten cel materiału...
Uszyłam wiec jeszcze dwie bluzki... motylkowa, która pasuje kolorystycznie do niemal każdego dołu i z białej haftowanej bawełny, czyli uniwersalna...
Obie wykończyłam już koronką, jak jest w oryginale...
a tu już wszystkie cztery w wersji "na ludziu", czyli na mnie ;)
Niestety tym razem bez głowy, bo temperatura w jakiej robiłam zdjecia (30stopni w mieszkaniu) uwieczniła nieciekawe grymasy twarzy, których wolę nie prezentować... :P
wow! ale masz rozmach szycia :) najbardziej chyba podoba mi sie ta motylkowa, ale podziwiam Twoja umiejętnośc testowania i przerabiania wzoru na swoje potrzeby!
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńŁadne bluzeczki. Podziwiam Cie za cierpliwość :)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, ze w motylkowej najpiękniej się prezentujesz, oczywiście każdy może mieć inne zdanie. Pozdrawiam. Kazia
Piękne wszystkie, ale dwie ostatnie najładniejsze ze względu na materiały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie.
patrzę i podziwiam ;) mam ten egzemplarz magazynu i się jednak nie odważyłam - zbyt początkująca jestem ...hi...hi..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O ho ho, hurtowe szycie? Skądś to znam ;)))
OdpowiedzUsuńSuper Dorotko, śliczne bluzeczki uszyłaś, nie potrafiłabym wygrać najładniejszej - wszystkie są naj :) I podziwiam Twoją cierpliwość do dopasowywania wykroju do własnej figury.
jakie ładne bluzeczki!
OdpowiedzUsuńWidac ze kolejne sa coraz lepiej dopasowane do sylwetki.
OdpowiedzUsuńGratuluje hurciku kazda fajna
Ale poszalałaś Dorotko - wszystkie mi się podobają a rozmiaru zazdroszczę - hihi. Jakbym miała wybierać miałabym problem. Chciałam na Twoim blogu przetestować wyświetlanie się mojego posta i chyba go pożarło:)
OdpowiedzUsuńWidzę piękne bluzeczki,każda ładna w swoim rodzaju,ja również podziwiam cierpliwość w testowaniu rozmiaru na figurze.Brawo!!
OdpowiedzUsuń