Ostatnio rzadko szyję ciuchy, ponieważ szafa pęka w szwach... no, chyba że mnie zmusi do tego sytuacja. Tak było ostatnio, kiedy potrzebowałam zarzucić coś na sukienkę idąc do USC. W szafie same kurtki, jeden czarny płaszcz szyty cztery lata temu czyli nic co mogłoby pasować. Znalazłam odrysowywany kiedyś wykrój z jakiejś burdy (jak ktoś wie z jakiej to niech mi da znać, bo nie zapisałam) wyciągnęłam z szafy materiał i na szybko uszyłam ten oto płaszczyk - może troszkę mało widać, ale na razie mam tylko te zdjęcia.
A to wykrój płaszczyka - całkiem fajnie leży - czy ktoś może wie z jakiego to nr burdy?
Gratulacje! Płaszczyk świetny!
OdpowiedzUsuńPiękny płaszczyk, cudo, jak ja bym chciała umieć tak szyć :)
OdpowiedzUsuńGratulacje a płaszczyk naprawde rewelacja
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie ma to jak na szybko uszyć płaszczyk :) Piszesz o tym jakby szycie płaszcza było mniej skomplikowane od ugotowania wody na herbatę :D Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuń