Witam wszystkich po ponad dwumiesięcznej przerwie.
Rozpoczęłam szycie wcześniej niż planowałam i jakby zupełnie w innym stylu, gdyż zajęliśmy się z mężem odnawianiem mebli do nowego mieszkania.
 Dostaliśmy w spadku kilka starych taboretów i puf, przywieźliśmy zniszczone krzesła, lecz żeby wszystko ładnie wyglądało i pasowało do wnętrza, trzeba było to odświeżyć. 
 Nowa tapicerka, szlifowanie, malowanie i ogromna satysfakcja, że niektórym starociom można dać drugie życie.
 Wszystko  to pokazywałam sukcesywnie na 
Facebooku...
 Dziś chcę zebrać to w całość i zachęcić innych, żeby czasem spróbowali zmienić wygląd jakiegoś mebelka zamiast zwyczajnie go wyrzucić...
Jako pierwsza pufa do przedpokoju...  w jej przypadku wystarczyło tylko zedrzeć stare obicie i w/g niego zrobić wykrój nowego... Haftowany napis troszkę ożywia siedzisko...
Kolejnym ocalonym mebelkiem był stary taborecik, który prędko sobie zawłaszczyłam, gdyż był mi potrzebny do pracowni...  Tym razem wystarczyło odmalować nogi i zrobić nowe siedzenie.
Brakowało nam także puf do narożnika. Z odsieczą przyszła koleżanka, która sprzątając strych znalazła dwie zapomniane zniszczone pufy. Zdarliśmy z nich postrzępione obicie i tak jak poprzednio w/g szablonu zrobiliśmy je na nowo... nawet kolorystycznie udało się dopasować materiał...
Kolejny taborecik przeznaczony do wyrzucenia również ocalał...
 Oszlifowane i pomalowane nogi oraz nowe obicie zmieniło go diametralnie:
Znalazło się też krzesło obrotowe do biurka... 
Tu wystarczyło tylko wymienić starą, zniszczoną tapicerkę.
Najwięcej czasu i pracy pochłonął jednak komplet krzeseł do jadalni... tu trzeba było nie tylko zedrzeć zniszczone obicie ale także opalić resztki starej farby i zeszlifować do surowego drewna. Ze względu na niezbyt równą powierzchnię i mnóstwo drobnych detali, było to dość mozolne zajęcie...
dla przykładu stare i nowe krzesło:
ułożyłam kompozycje wzoru i wyhaftowalam 4 panele:
mąż przygotował krzesła - opalił starą farbę (foto) 
następnie oszlifował i pomalował lakierobejcą do uzyskania właściwego koloru...
w tym czasie ja przygotowałam nowe siedzenia:
Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęć ze wszystkich etapów pracy,
zbyt pochłonięta byłam zbliżającym się efektem końcowym :P 
A tak krzesełka wyglądają w komplecie:
Ogólnie jesteśmy zadowoleni z naszej wspólnej pracy.
 Tanim kosztem powstało kilka nowych mebelków 
a sam fakt, że zostały własnoręcznie odnowione
 cieszy bardziej, niż jakby były kupione w sklepie.